Niemal każdy mężczyzna miał kiedyś dylemat jak podejść i zagaić rozmowę z kobietą, która wpadła mu właśnie w oko. „Złote rady”, jak ją oczarować jednym uśmiechem lub oryginalnym tekstem, proponuję schować do lamusa. Gentleman powinien podejść do tego tematu z klasą i wyczuciem. Pierwszy krok a „podryw” Na wstępie rozróżnijmy pewne pojęcia. Uczynienie pierwszego kroku nie musi być tym samym co rasowy „podryw”, wynoszony przez niektórych „ekspertów” do rangi sztuki. „Podrywanie” może służyć wyrabianiu pewności siebie w kontaktach damsko-męskich, ale zawsze ma w sobie dozę udawania, a to już nie jest dobry początek znajomości, do której podchodzimy poważnie. Sztuczek i tricków uwodzenia nie znajdziesz w tym materiale. Pierwszy krok to również nie jest to samo co flirt, czyli umiejętność prowadzenia wyważonej rozmowy balansującej na granicy między uwodzeniem a zwykłą konwersacją. Chociaż przyznaję, że flirt z pewnością przyda się już po wspomnianym pierwszym kroku. W tych pierwszych chwilach gentleman powinien mieć zawsze na uwadze szacunek dla kobiety, z którą chce nawiązać kontakt. To nie tylko kwestia zasad savoir-vivre’u i konwenansów, ale też zwykłego wyczucia. W tym wypadku nie warto się spieszyć depcząc wszelkie przeszkody. Ważne jest również to, że gentleman swoją wybrankę stara się przekonać do siebie swoją osobą, a nie jakimiś wybiegami i podstępami. Prawda przecież w końcu i tak wyjdzie na jaw, a udając kogoś innego tylko prosimy się o zawód i rozczarowanie. Sceneria Zanim przejdziemy dalej, nakreślmy sobie scenerię. Sytuacja, o której tutaj mówimy może mieć miejsce niemal wszędzie: na uczelni, w parku, po którym codziennie spacerujemy z psem czy też w pracy. W tym filmie jednak wybierzemy wyjazd urlopowy, trzymając się jeszcze klimatu wakacyjnego. Zatrzymaliśmy się więc w hotelu na parę dni. W holu zauważyliśmy interesującą osobę. Moment rejestrowania się nie jest jednak najlepszym do nawiązywania nowych znajomości. Nasze spojrzenia mijają się później na basenie. Wiemy już, że i ona nas dostrzegła. Ale okazja znów nam uciekła. W końcu spotykamy się w hotelowej kawiarni. Teraz albo nigdy. Czym jest pierwszy krok? Nie od razu jednak wytaczamy ciężkie działa. Pierwszy krok to coś tak subtelnego, jak spojrzenie, nawiązanie kontaktu wzrokowego i lekki uśmiech wyrażający nutkę sympatii oraz szczyptę zainteresowania. Służy zwróceniu uwagi, uchyleniu drzwi do dalszego nawiązania znajomości. To zdecydowanie nie jest podejście z tekstem w stylu: „Witaj piękna nieznajoma, często tutaj bywasz?” albo „Co taka piękna dama robi tutaj sama?” (to teksty polecane w sieci i to te bardziej wyszukane!). Pierwszy krok ma bowiem służyć nawiązaniu znajomości, a nie rozpoczęciu gry wstępnej. To początek zupełnie innej gry, ale zanim przejdę do jej toku, odpowiem na jeszcze jedno ważne pytanie: Kiedy robimy pierwszy krok? Wyczucie dobrego momentu to podstawowy problem wielu mężczyzn. Zgodnie z zasadami dobrego wychowania musisz umieć ocenić czy Twoja wybranka nie jest zajęta czymś ważnym. Przeszkodzenie w prywatnej rozmowie lub zakłócenie spokoju na pewno nie zrobi na niej dobrego wrażenia. Z drugiej strony, czekanie na idealny moment to świetna droga do zaprzepaszczenia szansy. Dlatego potrzebne będzie wyczucie. Można powiedzieć, że najlepiej jest, gdy ona jest sama i znudzona, ale takiej sytuacji możesz się nie doczekać. Bywa jednak tak, że prowadzimy rozmowy lub robimy coś z osobami, których nie znamy albo które znamy słabo. Jeśli wyczujesz tę chwilę (może nawet znasz kogoś w gronie osób towarzyszących Twojej wybrance), możesz śmiało się dołączyć. Taka sytuacja ma wiele zalet. W naturalny sposób nawiązujesz kontakt między innymi z Nią, zyskujesz tematy do dalszej rozmowy, pozwalasz się zauważyć w neutralnych warunkach, pokazujesz jaki jesteś w relacjach z innymi ludźmi, nie wyglądasz na natręta i przede wszystkim dajesz jej możliwość ucieczki. To idealny sposób, żeby pokazać siebie, a nie „czarować” sztuczkami playboya. Po nawiązaniu tego pierwszego kontaktu, nie będzie już takiej bariery między Tobą a nią. Wystarczy później okazać jej zainteresowanie. Niemniej nie ważne w jakiej sytuacji się znajdziesz, pamiętaj żeby się nie spieszyć. Rób małe kroczki. Gra Małych Kroczków Pomyśl o całym procesie jako o grze. Nazwijmy ją grą Małych Kroczków. Jej ideą jest to, że wykonujesz tylko nieznaczne gesty i pozwalasz drugiej stronie zareagować na nie. To nie jest styl rycerza podbijającego zamek z księżniczką w środku, tylko bardziej partnerska relacja, dająca wiele swobody obu stronom. Daleko jej więc do „podrywu”. Jej zaletą jest to, że nie odkrywasz wszystkich kart od razu i zawsze możesz się wycofać. To samo dotyczy Jej. Jeśli w pewnym momencie nie „odbije piłeczki”, czyli nie okaże Tobie zainteresowania, możesz się zatrzymać i nie ryzykować opinii desperata. Gentleman w końcu też ma swoją godność i nie musi się płaszczyć przed lodową bryłą, żeby ją do siebie przekonać. Moim zdaniem zresztą naciskanie na pogłębienie znajomości może w najlepszym razie doprowadzić do robienia czegoś na siłę i bez przekonania. Czyniąc małe kroczki nie doprowadzisz do sytuacji, w której spotkasz się z Nią, mimo że właściwie to tego nie chciała czy, że otrzymasz Jej numer telefonu, kiedy wcale nie zamierza go odbierać, gdy będziesz dzwonił. Dla Niej to natomiast metoda dająca wiele swobody, dzięki czemu nie czuje się osaczona i przymuszana do niechcianego kontaktu. Odbijanie piłeczki Przez cały czas powinieneś pozostawać w jej zasięgu i maksymalnie ułatwić nawiązanie kontaktu z Tobą, ale po dwóch, trzech „małych kroczkach” z Twojej strony, bez jej kroku, odpuść sobie albo poczekaj na lepszy czas. Jeśli natomiast sama podejdzie, będzie szukała kontaktu wzrokowego lub chociaż wyśle SMS-a, będziesz wiedział, że to jest to! Nie „bombarduj” jej jednak z nadzieją, że w końcu Twoja metoda zaskoczy. Osiągnąłbyś tylko to, że poczułaby się osaczona, a Ciebie uznałaby za desperata. Określenie „odbijanie piłeczki” brzmi dziecinnie, ale to świetna metafora. Jeśli ona nie odwzajemnia uśmiechu, na Twoje pytania odpowiada zdawkowo, sama się Tobą nie interesuje, po wstępnej rozmowie nie wraca już do Ciebie, nie oddzwania i generalnie nie robi żadnego kroku samowolnie, wiesz jaki ma do Ciebie stosunek. Z dużą dozą pewności możesz przypuszczać, że nie jest Tobą zainteresowana. Co powiedzieć? Wybór pierwszej kwestii jest też sporym problemem dla wielu mężczyzn. Kiedyś umiejętność prowadzenia rozmowy w towarzystwie była podstawą obycia, a dzisiaj czujemy się nienaturalnie i szukamy jakichś wymyślnych zwrotów. Lepiej jednak postawić na prostotę. Staraj się poruszyć temat neutralny, który podsuwa sama sytuacja. Na przykład możesz skomentować jakieś wydarzenie w okolicy, muzykę czy choćby wystrój kawiarni. Błahe i przyziemne tematy będą o wiele lepszym początkiem rozmowy niż teksty w stylu „Jesteś tak piękna, że aż sam nie wiem co powiedzieć…”. Polecam ćwiczyć takie pogawędki z nieznajomymi w nadarzających się okazjach: weselach, prywatkach w pubie czy przedziale pociągu. To bardzo fajna szkoła bez większego ryzyka. Nie zapomnij się też przedstawić. W tej kwestii gentleman nie bywa tajemniczy. Kontynuacja znajomości Rzecz jasna zależy Tobie na pogłębieniu kontaktu, więc bądź w miarę klarowny, ale nie ostentacyjny. Nie chcesz wysyłać komunikatu w stylu: „zakochałem się w Tobie od pierwszego wejrzenia” czy „chcę spędzić z Tobą noc”! Wierzę, że bliżej Ci do słów: „Wydajesz się ciekawą osobą i chętnie bym się jeszcze z Tobą spotkał, żeby lepiej Cię poznać” i taki właśnie sygnał wyślij. Zgodnie z tym, co pisałem wyżej, nie możesz dla odmiany jej teraz osaczyć. Dlatego nie napieraj i pozwól jej wyrazić podobne zainteresowanie. Jeśli potwierdzi, w naturalny sposób przejdź do wymiany numerów telefonów czy kontaktów na Facebooku. Gdyby sama nie dawała Ci numeru do siebie, wręcz jej swoją wizytówkę lub kartkę z odpowiednimi danymi i powiedz, że może się do Ciebie odezwać, a jeśli da Ci swój kontakt, chętnie zadzwonisz i umówicie się. Pozwolisz jej w ten sposób zadecydować na spokojnie czy chce kontynuować znajomość. Prosząc wprost o jej numer, postawiłbyś ją w niezręcznej sytuacji. Gdyby chciała odmówić, byłoby jej trudno i mogłaby dać Ci fałszywy albo nie zamierzałaby odebrać, kiedy zadzwonisz. Dając jej swobodę, zdecydowanie postępujesz jak gentleman. Brać sprawy w swoje ręce W powyższej strategii dajesz sporo swobody swojej wybrance. Dla wielu osób może to być zaprzeczenie skutecznego nawiązania znajomości, bo nie do końca panuje się nad sytuacją. W mojej opinii takie nastawienie ma jednak ważne zalety. Z jednej strony nie jesteś nachalny, a takie osoby są często odpychające. Z drugiej, jeśli dziewczyna nie odpowiada, nie oddzwania czy nie angażuje się w rozmowę, wiesz, że nie jest Tobą szczególnie zainteresowana i dalsze starania byłyby tylko stratą czasu. Jeśli jednak w ten sposób nawiążesz znajomość, ale opornie będzie Wam szło spotykanie się, nie opieraj się wyłącznie na swoich domysłach. Bywa, że mamy mało czasu i zapomnimy oddzwonić czy odpisać. Zanim ją więc skreślisz, poszukaj naturalnej i neutralnej przestrzeni, żeby znów się spotkać. Po jej reakcji będziesz widział czy cieszy się ze spotkania, czy może wolałaby go uniknąć. I pamiętaj: bądź najlepszą, ale uczciwą wersją samego siebie. Ciekaw jestem Waszych opinii na ten temat. Dajcie znać jak sami nawiązujecie takie relacje i jak reagujecie na poszczególne zachowania. Zwłaszcza opinie pań będą tu przydatne. Do zobaczenia i trzymajcie klasę! Zobacz też: Czy mężczyzna powinien płacić za kobietę? O całowaniu rączek Sztuka przedstawiania się O prowadzeniu damy pod rękę 9 gaf, którymi mężczyzna zrazi do siebie damę Gościnnie wystąpiła Magdalena Niegłos Fot. Katarzyna Skotnicka-Nowak
Chcę zrobić pierwszy krok, ale nie wiem jak. Udostępnij ten post. Link to postu Udostępnij na innych stronach. Jak zagadać do chłopaka który mi się podoba? Regulamin; "Pamiętaj, to za tobą mają się uganiać chłopcy, nie ty za nimi". Wiele kobiet słyszy taki głos wtedy, kiedy wpadnie im w oko interesujący mężczyzna i… choć już dawno nie są nastolatkami, powstrzymują się od zrobienia "pierwszego kroku", bo przecież nie wypada. Ale czy rzeczywiście? Wiele kobiet nadal chce, żeby to mężczyzna o nie zabiegał, starał się, pokazał, że są dla niego ważne Mężczyźni uważają, że czasem kobieta musi zrobić pierwszy krok, bo inaczej się nie doczeka - w jakich przypadkach? Dlaczego internet i portale randkowe stały się demokratycznym narzędziem, w którym kobiety i mężczyźni mają równe prawa? Większość kobiet jest dziś samodzielna finansowo, pracuje na własne utrzymanie, kształci się, by zdobywać nowe kwalifikacje zawodowe, ma własne pasje. Ceni sobie wolność wyboru i samorealizację. Wiele z nich popiera równouprawnienie w takich obszarach życia, jak praca zawodowa czy podział obowiązków domowych, a jednak część z nich ma problem z wyobrażeniem sobie sytuacji, w których to one przejmują inicjatywę w relacjach damsko-męskich i pierwsze podrywają faceta. - Jestem raczej w tych sprawach tradycjonalistką - mówi Marzanna, 27 lat. - Nie bardzo umiem się odnaleźć w relacjach damsko-męskich. Oczywiście, jest tak, że feministki wywalczyły równouprawnienie i mąż już żony nie musi utrzymywać, ale wydaje mi się, że kobiety nadal chcą, żeby to facet o nie zabiegał, starał się, pokazał, że jesteśmy dla niego ważne. I uważam, że to chłopak jednak powinien zrobić pierwszy krok, nie bać się odrzucenia, tylko dać znak, że mu zależy. Czy kobiecie wypada zrobić pierwszy krok? Niektórzy panowie także podzielają opinię, że to jednak mężczyzna powinien być łowcą, zrobić ten "pierwszy krok" i zainicjować znajomość, zaprosić na randkę czy kolejne spotkania. - Myślę, że czasem kobieta musi zrobić pierwszy krok, bo inaczej się nie doczeka, zwłaszcza w przypadku niektórych facetów - uważa Igor, 35 lat. - Ale wiem też, że prawdziwy mężczyzna jest typem łowcy, najlepiej smakuje zdobycz, jak się o nią trzeba starać. Poza tym wtedy facet bardziej szanuje kobietę, jeśli musiał się za nią nabiegać. Przysłowie mówi, że kotu nie smakuje mysz, jak mu się ją pod nos podstawi. Dzieje się tak dlatego, że mimo zmian ekonomicznych, społecznych i kulturowych, jakie się dokonały przez dwa ostatnie stulecia w społeczeństwach zachodnich, to nadal obszar ról społecznych pełnionych przez kobiety i mężczyzn, podlega dynamicznym przemianom. To, czy preferujemy partnerski, czy bardziej tradycyjny sposób patrzenia na relacje damsko-męskie, zależy w dużej mierze od modelu rodziny w jakiej się wychowaliśmy. Jeśli przy rodzinnym stole setki razy słyszymy tę samą historię, jak to ojciec przez kilka miesięcy "zdobywał" mamę, ile włożył w to wysiłku i jak bardzo był pomysłowy, a mama z kolei usilnie się broniła przed zalotnikiem, to prawdopodobnie taki wzór relacji - mężczyzna nieutrudzony łowca, kobieta trudna zdobycz - będziemy preferować. Co nie oznacza, że nie modyfikujemy go na podstawie własnych doświadczeń czy obserwacji znajomych, zdobytej wiedzy, przekazów medialnych itp. Obecnie w naszej kulturze ciągle jest obecny model mężczyzny tradycyjnego - pana domu, który utrzymuje rodzinę i decyduje o jej losie. Z kolei kobietę postrzega się bardziej w roli opiekunki domowego ogniska, w sferze miłości raczej odgrywającej rolę tej biernej. Wewnętrznie rozdarci Czasy się zmieniają i my zmieniamy się w owych - jak mówi znane łacińskie przysłowie, ale nie zawsze do końca. Dlatego część osób jest wewnętrznie rozdarta między własnymi pragnieniami czy potrzebami, a tym, czego oczekują inni… lub czego im się wydaje, że oczekują. Stąd część kobiet, które przyznają, że im samym jest trudno zrobić ten pierwszy krok, bo "nie wypada", tak naprawdę miałyby na to ochotę, ale boją się społecznej oceny. - Wiem, że niektórzy trzymają się takiego schematu działania, że to facet powinien zrobić ten pierwszy krok, bo tak jest lepiej - mówi Gosia, 29 lat. - Właściwie nie wiem, dlaczego. Może w XIX wieku, ale nie w XXI. Co to za różnica, kto zrobi ten pierwszy krok? Ja całe życie byłabym singielką, gdybym czekała, aż mnie ktoś sensowny poderwie. Bo tak bywa, że jak ktoś jest mną zainteresowany, to z reguły ja nim nie jestem. W ogóle facetom to zazwyczaj po kilku głębszych dopiero wzrasta odwaga, bo inaczej to jacyś tacy pasywni są, i nie wiem, mam wrażenie, że dookoła jest więcej atrakcyjnych kobiet niż mężczyzn. I dlatego to oni w nas przebierają, a nie odwrotnie. Więc jak mi się ktoś podoba, to się uśmiecham, podchodzę, zagaduję. Zwyczajnie. Nie będę stała przy barze dwie godziny i robiła maślane oczy do kolesia trzy metry dalej, bo może się okazać, że ma taką wadę wzroku, że mnie nie zauważy. Internet demokratyzuje randki Okazuje się, że dziś to internet, fora, czaty czy portale randkowe stały się takim demokratycznym narzędziem, w którym kobiety i mężczyźni mogą zainicjować rozmowę. I chętnie z tego korzystają. - Często zagaduję pierwsza facetów na Sympatii - przyznaje Kinga, 30 lat. - To nie jest tak, że nikt do mnie nie pisze. Przeciwnie, potrafię dziennie dostać kilka wiadomości od mężczyzn. Ale ja też wybieram takich, do których sama piszę. Staram się zagadać w jakiś niebanalny sposób, bo oni zazwyczaj się nie wysilają za bardzo. I jak dostaję odpowiedź, pokonwersujemy sobie trochę i jak mi się spodoba, to przyznaję, że pierwsza proponuję spotkanie. Czasami są zaskoczeni, bo mówią, że dziewczyny niechętnie się umawiają w realu. Ja nie mam z tym problemu. Wydaje się jednak, że wbrew stereotypowej opinii, że lepiej jak to mężczyzna zrobi pierwszy krok, niż kobieta, część mężczyzn nie ma żadnego problemu z tym, żeby to płeć piękna przejmowała w tym obszarze inicjatywę. Ja tam lubię, jak kobieta przejmuje inicjatywę, bo niby z jakiej racji tylko my mamy się starać? - pyta Adam, 25 lat. - Dla mnie nie ma różnicy, czy ja podchodzę do panny, czy ona do mnie. Poza tym wy wysyłacie takie sygnały, że ja i tak wiem, czy macie ochotę mnie poznać, czy nie. Jakie? To widać po oczach, mówi o tym język ciała. Wtedy to ja się uśmiecham, kupuję drinka i uderzam. Nigdy nie zdarzyło mi się, że się myliłem. Niektórzy panowie przyznają, że jest to miłe uczucie, kiedy kobieta jest nimi zainteresowana i to bezpośrednio okazuje. Wtedy chętniej przejmują dalszą inicjatywę. Nie wiedzą także różnicy w dalszym przebiegu znajomości w zależności, czy to on, czy ona "złowiła drugą połowę". Panuje powszechne przekonanie, że to zawsze kobiety wysyłają za pomocą swojej mowy ciała sygnały, że są zainteresowane poznaniem konkretnego mężczyzny. Jednak to on powinien zainicjować znajomość. Jednak, czy będąc kobietą, która preferuje takie bardziej tradycyjne podejście do kwestii damsko-męskich, warto się męczyć tygodnie, miesiące, a nawet lata, będąc zakochaną w znajomym, który nic o tym nie wie? A może warto, będąc typem męskiego zdobywcy lub damskiej łowczyni, dać się od czasu do czasu także upolować? Źródło: 1WKf.